„Kiedyś czułam tę mentalną barierę, aby grać przeciwko najlepszym graczom. Nigdy wcześniej nie pokonałam nikogo z pierwszej dziesiątki, ale zaczęłam zdawać sobie sprawę, że to tylko ranking. To tylko ludzie, a ty po prostu musisz grać swój najlepszy tenis, a nie myśleć o tym, kto jest po drugiej stronie kortu”. – mówi Iga Świątek w rozmowie z Entertainment Sports Programming Network  po zwycięstwie w turnieju  French Open w 2020 roku.

Jako coach (i fanka tenisa), uważam, że historia Igi jest inspirująca. Pokazuje jak bardzo to co myślimy przekłada się na to co osiągamy. I że można przekonaniami zarządzać, żeby osiągnąć to na czym nam zależy.

Niestety w naszym życiu zawodowym często same, lub z pomocą otoczenia,  budujemy mentalne bariery, które nie pozwalają nam sięgnąć po najwyższe trofeum. Przekonania to –  obok kompetencji i uwarunkowań systemowych – najważniejszy czynnik decydujący o naszym zawodowym sukcesie lub porażce.

Skąd biorą się te blokady? Z zasłyszanych opinii, z obserwacji, z doświadczeń, z narracji wzmacnianych przez media. Na przykład obejmowanie przez kobiety wysokich stanowisk wciąż komentowane jest jako ewenement, coś niezwykłego. Artykuły,  a na pewno ich  tytuły, często pomijają kompetencje i drogę zawodową nowej prezeski, skupiając się na jej płci. I to nam nie pomaga. Z nadzieją czekam na moment, w którym kobieta CEO przestanie być oksymoronem.

Iga, aby wykorzystać swój niesamowity potencjał, podjęła decyzję, aby uporać się z  myśleniem o tym, że gra z „gwiazdami”, do których poziomu „nie dorasta”. Część  z nas też musi zrobić swoją mentalną robotę i przestać zajmować się rozmyślaniem o tym, że awans kobiety jest trudniejszy, że istnieje „szklany sufit”, że  „zarząd to męski świat”. Nie chodzi o to, że tak nie jest (wiem, że tak bywa), tylko o to, że myśląc tak same się ograniczamy i wzmacniamy system, który nas ogranicza. Jedna z moim mentorek mawiała „Jeśli nie ma dla ciebie krzesła przy stole, przynieś sobie rozkładane”.

Zatem – jeśli naprawdę chcesz odnieść sukces – warto na początek podjąć 3 decyzje.

  1. Chcę być liderką

Przywództwo ta ogromna praca. Ustal ze sobą czy rzeczywiście chcesz ją wykonywać. Badania pokazują, że dwa razy więcej mężczyzn aspiruje do kadry kierowniczej niż kobiet. Co ciekawe, według badania Przywódczynie 3.0, zrealizowanego na zlecenie Clue PR w styczniu br. nawet wśród managerek widać mniej determinacji w dążeniu do roli przywódczej. „Za liderkę uważa się tylko 22% kobiet, podczas gdy tak siebie postrzega 36% procent mężczyzn, i z tego może wynikać kolejna różnica – tylko nieco ponad połowa (58%) liderek chce być dla swojego zespołu „coachem”, czy wskazywać mu drogę, podczas gdy tak swoją rolę widzi 66% mężczyzn” – piszą autorki badania.  O to właśnie chodzi: jeśli nie ma tego w twoim planie, to w porządku. Niech to będzie Twoja świadoma decyzja. Niezależnie od powodów, bycie Marissą Mayers czy Mary Barras w Twojej organizacji może nie być Twoim celem.

Jednak, aby odnieść prawdziwy sukces jako liderka – musisz tego chcieć. Bez tego dwie następne decyzje nie mają znaczenia.

2. Mogę odnieść sukces w tej roli.

Jeśli spojrzysz obiektywnie – szanse nie są na twoją korzyść, a to może zniechęcać. Ok, nie ma zbyt wielu przywódczyń formatu Mariss Mayers, podobnie jak tenisistek klasy Igi Świątek (a nawet Iga zarabia mniej niż zawodnicy – mężczyźni). Jednak sukces jest możliwy. Tu wrócę do mojej ulubionej mentorki, która mowiła „Mogę zaakceptować porażkę, każdemu coś się nie udaje. Ale nie mogę zaakceptować nie podjęcia próby”.

Być może w twojej firmie zespół zarządzający składa się z samych mężczyzn, ale co z tego? Jeśli chcesz – idź po to.

3. Mogę pełnić te rolę

Klub chłopców nie chce cię wpuścić? Próbowałaś, pokazałaś swoje możliwości – umiejętności, analityczny umysł, kompetencje przywódcze? A jednak pomimo całego postępu ostatnich lat niektóre organizacje nadal tego nie rozumieją.

Niezależnie od tego, czy chodzi o dynamikę organizacyjną, stronnicze praktyki zatrudniania, czy po prostu — ignorancję — czasami pragnienie czegoś i dążenie do tego w danych okolicznościach nie wystarczy. Szukaj innego rozwiązania. Może innej organizacji? Kontroluj to, co możesz kontrolować.

Powyższe trzy decyzje nie są łatwe. Jednak droga do sukcesu też nie jest prosta. Potraktuj je zatem jako… rozgrzewkę.

Wspaniale było oglądać Igę Świątek w ubiegłym miesiącu w Stuttgarcie. Ona tego chce, świadomie ignoruje narzucane z zewnątrz, destrukcyjne narracje.  Tymczasem rzeczywistość jest taka, że reprezentacja kobiet na stanowiskach kierowniczych w większości organizacji i na liście dyrektorów generalnych Fortune 500 jest znikoma. Sygnałem prawdziwego postępu będzie moment, w którym znikną nagłówki typu „Pierwsza kobieta, która…”.

Scroll to Top